niedziela, 13 maja 2012

"życie służy próbowaniu, skarbie!"

Olewam jutrzejszy biofisyf.
Poryczałam się nad tym w piątek chyba ze 3 razy, wczoraj na sam widok "Podstaw biofizyki" autorstwa szarlatana Pilawskiego mój organizm stosował mechanizm obronny objawiający się momentalnym odruchem wymiotnym, więc nawet do tego nie zajrzałam. A dzisiaj uznałam, że nie nauczę się na pamięć 120 stron napisanych w kompletnie niezrozumiałym dla mnie języku, który równie dobrze mógłby być mieszanką węgierskiego, starocerkiewnosłowiańskiego i kambodżańskiego, poziom ogarnięcia porównywalny.
Innymi słowy jutro oddaję pustą kartkę.
Albo napiszę kochanej pani doktor przepis na ciasto marchewkowe, bardzo dobre. Niech się cieszy.

W zamian za to usiadłam w końcu nad anatomią i świadomość tego, że "o wow, w końcu uczę się czegoś pożytecznego, w przeciwieństwie do tej pierdolonej biofizyki, która ma z medycyną tyle wspólnego co Mistrzostwa Koluszek w Rzucaniu Frisbee" pozowoliła mi w miarę bezboleśnie przebrnąć przez znaczną część tomu V.
I uznałam, że nawet jeśli mnie wypierdoloną z tej uczelni przez biofizykę, to przynajmniej będę znać budowę obwodowego układu nerwowego.
Najwyżej pójdę od razu na wrzesień, trudno. Albo wcale nie pójdę, tylko wyjadę do Australii smażyć steki z kangurzych schabów. Whatever.

Od piątku pani sąsiadka urządza całodniowe recitale. Wczoraj był Wodecki, dzisiaj od rana Stachurksy, więc naprawdę boję się jutrzejszego poranka.
Jak obudzi mnie "Polska biesiada" albo "Różowa taczka" to chyba popełnię rytualne harakiri, otwieraczem do konserw.

No i chyba w końcu podjęłam jakąś decyzję. Albo raczej wstęp do decyzji, ale to zawsze krok do przodu. W każdym razie jeśli wszystko się potoczy, tak jak bym sobie tego życzyła, to szykują się duże zmiany. Na blogu pewnie też, jak wszędzie to wszędzie.

A tak w ogóle to wiosna przyszła. Zakochać by się wypadało, o.

12 komentarzy:

  1. Biofizyka ehh znam ten ból, ale powiem Ci, że jak odpowiednio wcześnie zaczniesz się tego uczyć to da rade:) Ja na egzamin uczyłam się miesiąc wcześniej i efekt 4.0 w indeksie :D Docent nie jest taki straszny:) także nie wmawiaj sobie, że się nie da! Fakt, że szczególnie przydatne to nie jest, ale potem na fizjologii też są wspomniane jakieś tam prawa z biosyfu więc ze znajomością tematu jest łatwiej. Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za słowa pocieszenia ;) ale coraz bardziej zaczynam się przyzwyczajać do perspektywy września...

      Usuń
  2. Pilawskiego miałam w stanie takim, że każda kartka miała swój osobny byt...na szczęście nigdy do niego nie musiałam zaglądać:)

    Smażenie tych kangurzych steków brzmi interesująco, choć doszłam ostatnio do wniosku, że jeśli nie wyjdzie mi bycie kloszardem to zostanę motorniczym (motorniczą?) tramwaju. I będę zapieprzać 12ką przez całą Łódź i taranować źle zaparkowane samochody! Yeah!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12ka to ZUO!!!

      A w kasowaniu aut dobra jest jeszcze 15tka, ale i tak 7ka jest masterem :D

      Usuń
  3. Co do biofizu, który miałem akurat na II roku to pamiętam, że przez I sem drugiego roku ciągle była mowa o 'potencjale czynnościowym'- na biofizie, na fizjo, na cytofizjo, na biochemii, na histo... wszędzie... co by nie było tematem zajęć prawie zawsze można było coś dodać nt. potencjału.
    Ale fakt, że później ta wiedza do niczego mi nie się przydała. Nawet na radiologii jakoś nie zauważyłem, żeby to było potrzebne (choć pewnie jakby pytali o budowe TK czy nMR to by się przydało ;])

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na biofizie mam głównie całki, różniczki i miliard wzorów na minutę. Ciekawa jestem czy TO się przyda :P

      Usuń
  4. Całki, różniczki! <3 Jak mi tego teraz brakuje! =D

    Podobno wszystko jest do przejścia, więc dasz radę i z biofyzą :}
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety biosyf na każdej uczelni inny. Mam porównanie z AM Wrocław a UM w Poznaniu, niebo a ziemia. ;)

    poza tym sąsiadka chyba coś nie na czasie,bo teraz w modzie przecież koko koko euro spoko :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam jeszcze biofyzki (bo będzie dopiero na II roku) i nie wiem co mnie czeka, ale z tego, co się orientuje, jest do przejścia. Gorzej z biochemią...Powodzenia, dasz radę, nie poddawaj się ;-) Jesteś za dobra, żeby jakiś bio-fiz-shit odwiódł Cie od tej myśli !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. generalnie chyba kazda uczelnia leje na biofizykę ciepłym moczem, a w Zabrzu na pierwszym roku urosła do rangi najważniejszego przedmiotu. To jest absurd, ale taka jest rzeczywistość ;/ nikt się nie boi egzaminu z anatomii, a wszyscy leją po nogach przed bioshitem. A to jest niezdrowe moim zdaniem ;/

      Usuń