poniedziałek, 19 września 2011

i think to much

Zupełnie nie mam weny do pisania. Wierzcie mi lub nie, ale kiedy nie mam na co sobie ponarzekać, to aż nie chce mi się siadać do komputera.
Może zacznę od tego, że staram się ogarnąć Zabrze, ale idzie mi, hmm... raczej średnio. To pewnie kwestia tego, że jeszcze nigdy w życiu nie spotkała mnie przeprowadzka, a tu proszę, od razu na głęboką wodę. I mówiąc szczerze średnio się w tym odnajduję. Jako że jestem osobą, która po Polsce podróżowała mało (nad czym ubolewam), o Śląsku miałam zawsze mocno stereotypowe wyobrażenie: dymy, kominy&kopalń ruiny. I tu następuje moment mojego wielkiego pozytywnego zaskoczenia, bo wszechogarniająca zieleń jest cudowna. Samo miasto jest dla mnie... dziwne. To nie ma ani pozytywnego ani negatywnego wydźwięku. Po prostu jest dziwne. Ale mam nadzieję, że powoli zacznę je oswajać.
Mieszkanie już załatwione, czyli nie skończę pod mostem (czy w Zabrzu są mosty...?). Przy czym jest jeden śląski aspekt, którego nie ogarnę chyba do samej śmierci. KZK GOP. Ogrom, ilość i skomplikowanie śląsko-zagłębiowskiej komunikacji będzie mi się śnił po nocach. Mam tylko nadzieję, że uda mi się dostać raz na jakiś czas z Zabrza do Katowic, bo stamtąd mam pociąg do domu.

Aaaaaa, i przerażają mnie ludzie na forum, którzy juz teraz licytują się, kto od kogo ma więcej skryptów i o ile więcej stron przeczytał. Albo ja jestem nieogarnięta, albo oni mają paranoję. I w sumie nie wiem, co jest gorsze.

W każdym razie mam nadzieję, że jakoś będzie. I że wszystko się jakoś pomyślnie ułoży.
Póki co, uskuteczniam misję oswajania. Najpierw z Zabrzem samym w sobie, później z szeroko pojętą nauką na ŚUMie.
No i byle do przodu.

wtorek, 6 września 2011

Odpukać w niemalowane!

Jak pewnie zdążyliście zauważyć, od pewnego czasu na blogu nie było ani słowa o medycynie, o studiach w ogóle, o maturze etc.
A istniał ku temu istotny powód.
Mianowicie wsród szeregu moich niewątpliwych zalet i niezliczonych wad istotne miejsce gdzieś pośrodku zajmuje PRZESĄDNOŚĆ. Nie wiem, czy takie słowo w ogóle istnieje w polskim języku, w każdym razie chodzi mi o to, że wierzę w przesądy. Nie we wszystkie, ale są takie, w które wierzę bezgranicznie. Na przykład w zapeszanie.
No więc nie chciałam zapeszać.
I chyba zadziałało, bo dzisiaj z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że...
JESTEM STUDETKĄ MEDYCYNY :)

Śląski UMed, wydział w Zabrzu. Nie mam pojęcia o tym mieście, nie mam pojęcia o tym, jak wygląda tamtejsze studiowanie, nawet nie wiem, jak wygląda przeprowadzka, bo jeszcze nigdy w życiu takie doświadczenie mnie wcześniej nie spotkało...
Mam wrażenie, że teraz jestem przysłowiowym dzieckiem we mgle, ale muszę przyzać, że jest to dziecko z wielkim uśmiechem na twarzy :)

A więc teraz alleluja i do przodu. Najważniejszy cel osiągnięty :)