piątek, 18 maja 2012

Je suis un artiste!

Dzisiaj postanowiłam przedstawić wam Zabrze-story w obrazkach. A raczej skromny wycinek mej zabrzańskiej egzystencji, ograniczony do planów na nadchodzący weekend. Artystą fotografem nie jestem i nigdy do takiego miana nie aspirowałam, zostawiam to zdolniejszym ode mnie. I tym dziwnym dziewczynkom, które latają po mieście w koszulach w kratkę i Nikonach na szyi. Niech im się wiedzie bohemistyczne życie.

Tym samym przedstawiam wam towarzysza mej górnośląskiej niedoli, Stefana:


I strażnika anatomicznej półki, dzielną Schigellę:


Czymże byłby post bez wzmianki na temat mojego ukochanego przedmiotu?


Plany na środę...:


I na koniec ku pokrzepieniu serc, trzymam tam kredki na histologię :D


Ja tymczasem idę skonsumować nabytą drogą kupna czekoladę mleczną słynnego germańskiego producenta, opatulić się kocykiem i obejrzeć Gwiezdne Wojny.
Wreszcie się doczekałam tego upragnionego piątkowego popołudnia i żadna wizja przyszłości nie jest w stanie zaburzyć mi idealnego wieczoru. ŻADNA.
Czego i wam szczerze życzę,
K.W.

14 komentarzy:

  1. to "kurwa" pod tymi ludźmi z pieskami <3, opakowanie na kredki, hislotogia! w ogóle wszystko. fanuję Ci oficjalnie :D! powodzenia z biofizyką, jesteś za fajna żeby dać się takim pierdołom. a te studia i zawód potrzebują FAJNYCH LUDZI (bo u mnie z tym trochę deficytowo...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z fajnością bym nie przesadzała, ponoć jestem wredna :P Ale podobno rudy to nie kolor włosów, tylko charakter... ;)
      Ale tak czy inaczej dziękuję! ;)))

      Usuń
    2. akurat w mojej wizji świata "wredny" bardzo często bywa integralnym składnikiem "fajnego". gorące NIE ciepłym kluchom!
      (w sumie to właśnie taki miał być przekaz poprzedniego posta :D)

      Usuń
    3. podbijam high five w krucjacie przeciwko ciepłym kluchom! ;)

      Usuń
  2. dokładnie podpisuję się pod tym, co napisał/a m. po tym co piszesz w swoim blogu (skądinąd mym skromnym zdaniem jednym z lepszych, z tych bardziej mi znanych medycznych) śmiem mniemać, że jesteś zdrowo i trzeźwo myślącą studentką z poczuciem humoru i dużym luzie, ponadto z dystansem podchodzisz do studiów. bardzo mi się to podoba, bo... sama taka jestem :D zmień uczelnię i przyjeżdżaj nad morze, biofizyka banalna, ale biochemia wszystko "rekompensuje", więc coś za coś. ponadto rozkręciłybyśmy trochę towarzystwo, bo u mnie również "lekka przymuła". powodzenia! pisz dalej, bo lubię Cię czytać :* Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że bez dystansu nie przetrwałabym tygodnia w Zabrzu ;) każdy sobie radzi jak potrafi ;)

      A co do zmiany uczelni... Ostatnio chyba o niczym innym nie myślę.
      A już nad morze, marzenie :D

      Usuń
  3. okładki do biosyfu i histo są najlepsze! ;) dobrze, że podchodzisz do tego z takim humorem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie wiem, czy się śmiać czy płakać, więc w sumie w obliczu takiego dylematu... :D

      Usuń
  4. moja czaszka nazywała się Orfeusz.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja miałem Franciszka:)) ile razy chciałem nim piznąć o ścianę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja rzucam książkami, mimo wszystko Stefan ma zbyt delikatną naturę... :D

      Usuń
  6. Piękna ta biofisuka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wyłącznie okładka, w środku szkoda słów :D

      Usuń