poniedziałek, 23 maja 2011

ekhem.

Od prawie tygodnia mogę cieszyć się pełnoprawnymi wakacjami. To znaczy, prawie pełnoprawnymi, bo gdybym było odrobinę bardziej przyzwoita, to bym teraz w pocie czoła wkuwała zoologię kręgowców, botanikę systematyczną, biologię komórki, fizykę i matematykę. Ale że najczęściej idę po najmniejszej linii oporu, wątpliwa przyjemność sesji letniej na BiOŚ mnie NIE DOTYCZY. Ave Maria.
Co do zeszłotygodniowej chemii, z niecierpliwością oczekuję porażki tysiąclecia. Jak to w doskonały sposób określiła k, Człowiek Skurwiel w tym roku przyłożył się do pracy, czego efektem będzie moja niewątpliwa klęska. I STRASZNIE, po prostu ZAJEBIŚCIE wkurwiają mnie ludzie, z którymi rozmawiam, lub których światłe wypowiedzi czytam, że przecież ta matura była taka łatwa...! Oczywiście. Jak się siedzi na dupce w domu, z kubkiem kawy w ręce,ze świadomością nieograniczonego w zasadzie czasu pracy, mając na podorędziu jakiś zeszyt, podręcznik czy repetytorium, do którego w razie potrzeby można zajrzeć, oczywiście się do tego publicznie nie przyznając, bo przecież "ja to wiem, tylko sprawdzam", to rzeczywiście, ta matura nie była trudna. Natomiast dla kogoś, kto ma świadomość, że ma 2,5h, żeby zapewnić sobie wymarzoną przyszłość i widzi zadania, które ni cholery nie przystają do standardowych zadań maturalnych, ma prawo być trudna.
To tyle a'propos plucia żółcią. Tym samym zakańczam temat matury.

Już jest po wszystkim, jest piękna pogoda, jest zielono, świeci słońce, a zapach przekwitającego bzu miesza się z zapachem karkówki z grilla. Słyszę, jak ojciec wrzeszczy na dziecko, że "przecież juz jesteś kurwa wystarczająco brudny, nie musisz wjeżdżać w to błoto!", widzę chmury, które sobie leniwie płyną po niebie, i muszę szczerze przyznać, że jestem szczęśliwa, że do 30.VI mam jeszcze tak duuuużo czasu.

A, no i prawie zapomniałam. Oto lista subiektywnie najlepszych słów kluczowych, dzięki którym ludzie trafili na mojego bloga. Cieszę się, że mam takich kreatywnych czytelników! ;P
1. Kurwy studentki z Zielonej Góry (dla mnie zdecydowany faworyt zestawienia. Tylko dlaczego Zielona Góra?)
2. Moja pasja biologia (bynajmniej)
3. Bloody Mary i inne potwory (zdecydowanie 3 RAZY TAK!)
4. Biologia kutas łatwe doświadczenie biologiczne na lekcje szybko kurwa (idealnie określone zacieśnienie poszukiwań! Lubię to!)


Dziękuję, dobranoc.

6 komentarzy:

  1. rozwaliłaś mnie tym ostatnim, haha:):)
    co do matury to to ja mam nadzieję, że wszystkim matura z chemii źle poszła, że progi spadły na łeb na szyję i że za rok już nie będziesz miała wakacji o tej porze (zamiast tego- ostre kucie anatomiiiii), bo toż to jest przecież KARYGODNE ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaah numer 4 - wielbię bezgranicznie. Cudowne w swej prostocie, chciałabym poznać autora <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajeb... słowa klucze;-)
    A co do matury a raczej medycyny to ktoś musi się tam dostać, także trzymam kciuki!!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się Twój blog, z chęcią go czytam ALE muszę Ci powiedzieć jedno: dostać się na lekarski to pryszcz w porównaniu z utrzymaniem się. Dlatego troszkę z przekorą się uśmiecham(zero złośliwości z mojej strony - promise).
    Student 6go roq

    OdpowiedzUsuń
  5. o lol, anonimowy mam diametralnie inne zdanie. co prawda, medycyny ludzkiej nie studiuję, a weterynaryjną, co podobno jest jeszcze cięższe, ale jakoś...egzaminy zawsze możesz poprawić, kolokwia też, maturę piszesz raz w roku. Jasne, że ilość nauki nieporównywalna, ale ludzie idąc na takie studia chyba zdają sobie z tego sprawę. Utrzymać się ciężko to jest na dobrej polibudzie z tymi wszystkmi fizykami i innymi okropnościami, gdzie jest przesiew konieczny. Na medycznych - dobrowolny, większość odpada, bo sama rezygnuje nie dając rady, ale to już inna kwestia.
    k.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Anonimowy 1 - być może patologicznie to zabrzmi, ale faktycznie, chyba już nie chcę (po raz 3!) mieć czteromiesięcznych wakacji ;)
    @k - ja też ;D
    @Magda - dziękuję, bo kciuki baaaaardzo się przydadzą ;)
    @Student 6go roq - cieszę się, że zapewniasz mnie o braku złośliwości z twojej strony, bo zdaję sobie sprawę, jak bardzo doświadczonych studentów muszą wpieniać tacy napaleni neofici jak ja ;) a jako dziecko lekarzy, twoje słowa a'propos utrzymania się słyszę z ust rodziców 187 razy na dzień ;) a w gorącym okresie pomaturalno-rekrutacyjno-przedwynikowym nawet zdecydowanie częściej ;) ale, że ostrzeżony=uzbrojony, to jestem wdzięczna za przestrogę ;)

    OdpowiedzUsuń