poniedziałek, 17 stycznia 2011

szmery-bajery

wybrałam się dzisiaj na wykład z anatomii, który o anatomii traktuje tylko z nazwy od jakiegoś czasu, albowiem przez ostatni +miesiąc słucham wyłącznie o stanowiskach antropologicznych, kopaniu w ziemi i o tym, dlaczego jedną małpę nazwano Lucy, a inną Sruci.
I szczerze mówiąc, z dzisiejszego wywodu profesora L., zapamiętałam jedynie, że jako pospolity osobnik Homo sapiens noszę w moim genomie 4% genów neandertalczyka.
To sporo tłumaczy, powiem wam.

Właśnie teraz trwa ta chwila, kiedy to powinnam zgłębiać tajniki teorii telomowej, oczywiście WYBITNIE istotnej dla każdego człowieka. Między wierszami zdołałam wyczytać z wykładu profesora Medaliona, że zadając się z ludźmi, którzy jej nie znają, cofam się w rozwoju.
Aczkolwiek nie robię tego (w sensie nie uczę się of kors), bo mi się NIE CHCE. Właśnie podkreślam różne rzeczy w cudownej biblii tych wszystkich szaleńców, których jara botanika, tj. podręczniku morfologii roślin małżeństwa Szweykowskich. Chyba konstruuję za długie zdania, bo sama się gubię.
A więc od początku. Podkreślam zdania, których sens pozostaje dla mnie niezbadany, jednocześnie zostawiając adnotacje w stylu "co kurwa?", "WTF", "jebać, nie ma na egz" i im pokrewne, ażeby móc któregoś dnia spytać się kogoś mądrzejszego ode mnie o co chodzi. Jednakże przeczuwam, że ten doniosły dzień nigdy nie nadejdzie.

A poza tym w moim życiu nie dzieje się nic wartego opisu.
Może tylko to, że ostatnio przed Katedrą Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii widziałam kolesia w oratlionowym dresie ze ściągaczami, białych skarpetkach i butach marki "Adidos", który szedł po wpis.
Chyba nic mnie już nie zdziwi.

No chyba że portier z Wydziału Matematyki. Ale tam generalnie są dziwni ludzie.
Portier: Ale ma pani oczy! Jak pięć złotych!
Ja: No wie pan co! Że niby takie duże?
P: Nie... Muszą pięknie się świecić w blasku księżyca...

no i co, mądrale? Nielichy ma bajer pan portier, co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz