poniedziałek, 7 stycznia 2013

2013, be awesome.

Hahahahahahaha. Jednym z moich noworocznych postanowień było pisać częściej notki na blogu. Hahahaha. Jak to ma tak samo wyglądać z pozostałymi rezolucjami z mojej strony, to rok 2013 zakończę 30kg cięższa, z budyniem zamiast jakichkolwiek mięśni, a w moim słowniku ze słów powszechnie akceptowalnych pozostaną wyłącznie spójniki.

To tyle a'propos kretyńskiego rytuału stawiania przed sobą wyzwań, które tylko 1.01 mają jakąkolwiek moc sprawczą. Co roku mam te same, i w sumie co roku już rano po Sylwestrze, wraz z ostatnią wystrzeloną przez jakiegoś idiotę petardą, odchodzą w zapomnienie aż do następnego 31.12. Nie bez znaczenia jest w tym miejscu typowa dla pierwszego stycznia zaburzona, dość konkretnie, gospodarka elektrolitowa i związany z nią nierozerwalnie głos z tyłu głowy (w moim przypadku zawsze przybiera barwę głosu mojej pani profesor od chemii z liceum, CIEKAWE CZEMU), który nie dość że generuje różne bolesne szumy i stukania, to jeszcze złośliwie podszeptuje, że najlepszym lekarstwem na kaca jest tłuściutka jajeczniczka. I herbata z kilogramem cukru w środku. I może jeszcze ze dwie bułki z masłem. A jak po tym wszystkim uświadomię sobie, że żeby to spalić musiałabym prawdopodobnie wziąć udział w maratonie (albo w 3 pod rząd) lub opłynąć świat kraulem, to rokroczne postanowienie nieprzeklinania w spokoju ducha przechodzi na rok NASTĘPNY.

Ad rem. Tegoroczny Sylwester, tak jak obiecałam, był najlepszą imprezą w mieście. A przynajmniej w obszarze łódzkiego Śródmieścia. Jako świadków mogę powołać sąsiadów, miejscową dres-elitę, śmietankę staropoleskiej żulernii, a nawet policjantów z IV Komisariatu. BYŁ EPICKI. W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim Czytelnikom (przez duże Cz!), którzy via e-mail i via komentarz przesłali mi swoje propozycje do playlisty, albowiem wszystkie zostały uwzględnione. A na pendrive z playlistą została ustalona lista kolejkowa, także teraz już na każdej imprezie Grupy Zniszczenia pod wezwaniem Zabrzańskiego Dzika, z oddziałem kierowniczym w Łodzi, wiem czego się spodziewać. Przynajmniej w kwestii muzycznej. W żadnej innej nie odważyłabym się na takie stwierdzenie.

Co prawda rok 2013 trwa już bez mała tydzień, natomiast z racji tego, że wcześniej nie było okazji, proszę przyjąć najszczersze życzenia powodzenia i szczęścia w Nowym Roku. Żeby ta 13 zrobiła wszystkim dowcip stulecia i okazała się wyjątkowo szczęśliwa.

Ja natomiast ongiś, w zeszłym roku o ile mnie pamięć nie myli (żarcik typu beton, hehehe) obiecałam, że do końca grudnia się życiowo ogarnę. Okazało się to w istocie sporym wyzwaniem, natomiast pewne decyzje zostały podjęte, a pewne są podjęte, ale jeszcze niewyartykułowane i w fazie krystalizacji, że się tak wyrażę. W każdym razie deklaracja maturalna (po raz trzeci w życiu)została złożona. I żeby nie zapeszać, powiem tylko tyle, że gdyby mi ktoś rok temu powiedział, że MOJA deklaracja będzie tak wyglądać, to... To nie wiem co. Moja głowa do tej pory nie musiała ogarniać abstrakcji w takiej skali, nawet w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w mieście stołecznym. Powiem jedno. Jedne drzwi mam już otwarte, w maju 2013 otwieram sobie nowe. Resztą będę martwić się w czerwcu.

10 komentarzy:

  1. Polecam się Wszechmatko! :D
    Ahh...poprawiłaś mi tą notką i tak już wspaniały humor. Co prawda sam się sobie dziwię, że ślęcząc nad dołem podobojczykowym dopisuje mi takowy.

    Tak trzymać z tą pozytywną energią!
    Powodzenia w nakreślaniu nowego scenariusza. Domniemam, że nie chodzi tutaj o studia medyczne.

    Z druidzkim pozdrowieniem,
    Spir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domniemujesz słusznie ;)
      I bardzo mnie cieszy, kiedy moje notki poprawiają humor nie tylko mnie ;)

      pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Aż się boję co jest w tej deklaracji maturalnej :P

    Gdzie jest IV komisariat? Tak pytam, może kiedyś nie daj Boże będzie mi potrzebny w jakimś niecnym celu :)

    Ja przestałam robić postanowienia noworoczne. To i tak ni uja pana nie ma sensu. Przecież one idą do kosza w momencie wstania z łóżka po sylwestrze, czyli cirka ebałt 1.01 o 18.00. No to na cholerę takie postanowienia?? Wolę próbować coś zrobić ze sobą bez zobowiązań, przynajmniej jak nie dopełnię to wyrzuty sumienia są mniejsze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. IV Komisariat bodajże na Kopernika :D

      a postanowienia noworoczne... Szkoda gadać :D że o deklaracji już nie wspomnę :D

      Usuń
  3. Jak po latach czytałam pamiętnik z podstawówki, każdego roku robiłam sobie postanowienia, że schudnę, a potem pod koniec roku się z tego rozliczałam :P niestety, ale schudłam dopiero wtedy, kiedy przestałam postanawiać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to działa jak w Hamlecie, "w tym szaleństwie jest metoda!" :D

      Usuń
  4. Śmiem mniemać, że myślisz o pewnym wymagającym, ale satysfakcjonującym kierunku, nicht wahr? Jeżeli moje przypuszczenia się potwierdzą, to bardzo miło bedzie mi być w branży z TAKĄ osobistością!:-)
    Wszystkiego dobrego, Królówo, niech Ci się wiedzie w każdej sferze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, na co idziesz, ale na pewno lubisz angielski (tytuły), więc zapraszamy na anglistykę :D:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, na co idziesz, ale na pewno lubisz angielski (tytuły), więc zapraszamy na anglistykę :D:D

    OdpowiedzUsuń