sobota, 30 listopada 2013

today november, tomorrow december

No cześć. Uprzedzam, że żyję. Uprzedzam, albowiem dostaję sygnały, że po świecie szerzy się wieść, że być może niekoniecznie, dlatego też udzielam oficjalnego dementi. Żyję. W stanie psychicznym dającym sklasyfikować jako "różnoraki, stale zmienny, okresowo niepokojący", natomiast bezsprzecznie żyję, czego wyrazem niech będzie to, że mój piszczel rzuca kurwami w każdym możliwym kierunku, bo jebnęłam się w podudzie o kant łóżka, próbując się na nie wskrobać, nie budząc przy okazji psa, który rości sobie prawa do tego materaca niczym Antoni Macierewicz do zastrzeżenia słowa "hańba" na wyłączny użytek własny. W każdym razie odczuwanie bólu działa w moim ciele w sposób iście podręcznikowy, także tym samym OSTATECZNIE zakańczam temat mojej rzekomej śmierci w otchłani snopowiązałki czy w jakikolwiek inny sposób. AJM HIR.
W ogóle czuję święta w powietrzu, bo rzeczony pies (suka, najkochańsza na świecie!) szczeka na wszystkie renifery, które widzi w telewizji. Do tej pory dała się poznać jako fanka "Komisarza Rexa" i Chewbacci, reagując na ich widok zmysłowym pomrukiwaniem, natomiast renifery stanowią pewne novum, do którego zmuszona jestem się przyzwyczajać.

A tak ogólnie to jest w porządku. Uczę się czeskiego z coraz większym zaangażowaniem, chociaż nie ukrywam, że spory udział ma w tym moje przeświadczenie o Czechach jako narodzie dzierżącym w rękach sztandar absurdu, co wybitnie mi odpowiada. W każdym razie czytanki o smutnych mrówkojadach i piosenki o krecie, który wywierca metro pazurkami uwalniają w moim mózgu obszary nieskrępowanego surrealizmu. Dałam się im ponieść w czwartek, dając do oceny historyjkę o jabłku z żółtymi oczami imieniem Pipi, które miało ukochane zwierzątko, jakim było wielkie psisko, które nosiło imię Magellan, na cześć wielkiego odkrywcy (nie doszukujcie się drugiego dna, bo go nie ma), a kochało wietnamskie kino drogi, masło i jabłka i pewnego dnia zjadło Pipi. A pani prawie-doktor powiedziała, że to takie bardzo czeskie. Aczkolwiek odkąd obejrzałam "Otesánka" (w polskiej wersji "Mały Otik", jeśli odważycie się obejrzeć) wiem, że pewne poziomy absurdy są poza moim zasięgiem. I sama nie wiem, czy to źle czy dobrze.

Co ja jeszcze chciałam...

Aaaaaaaaa. Jakiś czas temu doznałam uczucia, o którym byłam pewna, że "to se ne vrati, Pane Havranek...!". Mianowicie... zatęskniłam za medycyną (na końcu tego zdania z czystym sumieniem możecie nawet wykonać teatralne westchnienie). Broń Boże uczucie rzeczone nie wzięło się z powietrza, katalizatorem było językoznawstwo i zajęcia o aparacie mowy, afazjach i mózgu szeroko pojętym jako narzędzie kreacji, ale taka straszna szpila wbiła mi się w brzuch i tkwiła tam dość długo. Bardzo dziwne uczucie powiem wam. Póki co zostawię bez komentarza, poczekam na rozwój sytuacji. Ewentualnie samoistną śmierć.

I obiecuję, naprawdę, po tysiąckroć, pisać chociaż trochę częściej. Toż to wstyd.
A na razie idę oddawać się ostatnim tchnieniom listopadowego nastroju. Od jutra "Last Christmas"! <3



12 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę na widok twojej nowej notki, toż to prawie jak prezent :P Masz fajny styl pisania i gdyby faktycznie udało ci się częściej coś wrzucić byłoby świetnie :)
    Zazwyczaj jest tak, że jak już mamy w miarę wszystko poukładane, niechciane myśli zaczynają jeździć pod kopułą. Życzę ci żebyś się odnalazła w tym co robisz, bo po tych wszystkich stoczonych bojach - należy ci się, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pisać częściej, będę pisać częściej, będę pisać częściej. Obiecuję! ;)

      Usuń
  2. Oj to westchnienie było samoistne... Wykonane nawet bez czytania o nim ;). Wgl ostatnio zaobserwowałam, że bardzo często ludzie, którzy chcą studiować medycynę albo są związani z medycyna pod względem swojej przyszłości, bardzo często jako koło ratunkowe wybierają studia językowe albo tak jak Ty rzucają medycynę dla nich :). Tzn., że nie jestem osamotniona w swoich wyborach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że jest nas więcej! :) Ale zjawisko samo w sobie jest faktycznie ciekawe :D

      Usuń
  3. Dobrze, że znowu jesteś, Królowo. :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem. I będę. Tak łatwo internet się mnie nie pozbędzie :)

      Usuń
  4. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość :P

    OdpowiedzUsuń
  5. PEDAŁY - tylko knur na knura skacze !

    OdpowiedzUsuń
  6. tyyyyyy. zajebista korona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś Ty był przez tyle czasu, kiedy Cię nie było?! :)

      WIADOMIX, ŻE ZAJEBISTA, HELLOUUU!

      Usuń