niedziela, 2 marca 2014

more than a feeling

W tym roku widziałam śnieg przez jakieś 3 doby, kiedy leżał sobie na łódzkich chodnikach warstwą cienką niczym cukier puder na pączku (nie wiem, czy zauważyliście, ale nastąpiło tu, poprzez całkiem zgrabną metaforę, przywołanie wizerunku pączka, co stanowi subtelne nawiązanie do zdarzeń bieżących, typu Tłusty Czwartek!). Co więcej śmiem mniemać, iż bilans zimy w tym sezonie już raczej nie ulegnie zmianie, bo przed blokiem kwitną krokusy, na termometrze jest 14 stopni, a mną samą powoli zaczyna zawładać potężna pokusa kupienia sobie okrutnie przecukrzonej sukienki w kwiatki. Kiedy przypomnę sobie zeszłoroczną zimę, kiedy to pierwszy kwietnia przywitał mnie żałosnym żartem w postaci pół metra śniegu, to aż nie chce mi się wierzyć, jak bardzo jeden rok może się różnić od drugiego.
I robiąc odnośnik do powyższego zdania, dzisiaj od samego rana starałam się sobie przypomnieć, jak wyglądał 2. marca 365 dni temu. Miałam z tym pewien problem, ale z odsieczą przyszła mania zapisywania wszystkiego w kalendarzu, no i mój nieoceniony, najkochańszy, słodziutki internetowy pamiętniczek. Wróciłam do notki dokładnie sprzed roku, poczułam się dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy ją pisałam, przypomniałam sobie nawet, że tworzyłam ją w kuchni pijąc herbatę no i naprawdę nadal nie mogę uwierzyć, że NIE PRZECZUWAŁAM.

Bo wtedy jeszcze nie byłam tego świadoma, ale to był ostatni dzień zimy. Śnieg co prawda za oknami leżał jeszcze długo, ale zima w życiu już odchodziła w niepamięć. Bo następnego dnia dostałam maila, a po nim dziesiątki następnych, po których wszystko się zmieniło. WSZYSTKO.
No i teraz już nie bardzo wiem, jak powyższą wypowiedź zgrabnie spuentować, bo mam wrażenie, że absolutnie wszystko, co teraz napiszę będzie już trącić banałem, a to już w ogóle NAJGORZEJ. Może powiem tak: każdemu z Was tego życzę. Słuchania razem piosenek Nohavicy o zwierzętach, grania w Scrabble i kłócenia się o wyższość The Rolling Stones nad Led Zeppelin.

(Teraz po namyśle stwierdzam, że banał wcale nie jest taki zły, a nawet jak jest, to trudno. Kocham Cię, J. :*)

Chciałam Wam napisać jeszcze o tym, że już od tygodnia uczestniczę w szalonym wydarzeniu, jakim jest drugi semestr w IFSie, ale kiedy tylko o tym pomyślałam, to gęsta mgła niemocy spadła na każdy pojedynczy zwój mego mózgu, co jak myślę samo w sobie stanowi dość dosadny komentarz. Bo jak sobie przypomnę choćby to, że od teraz aż do końca czerwca każdy piątek, od ósmej do szesnastej, spędzę na Pocztowej, usilnie starając się walczyć chociażby z klaustrofobią (którą ten Instytut statutowo zapewnia), że już o rzeczach takich jak chęć natychmiastowego stamtąd spierdolenia nie wspomnę, to mam ochotę zakopać się w kołdrze, pójść spać i "wake me up in July".

Aaaaaa, i jeszcze jedna sprawa. Zaczęła mi się właśnie historia literatury, także potrzebuję antidotum na staroczeskie teksty liturgiczne i legendy o świętym Wacławie. Znacie jakieś dobre książki? :D

17 komentarzy:

  1. Naprawdę fajnie czyta się Twojego bloga Królowo ;)
    A co do książek to czytałam ostatnio 'Poczwarkę' Terakowskiej - nie z własnej chęci, ale jak zaczęłam czytać to nie mogłam skończyć. A tak na rozluźnienie i poprawę humoru 'Szpital Babylon' Imogen Edwards-Jones - pochłania, a jakie ciekawe historie można poznać ... ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadomo, że Rolling Stones nad Led Zeppelin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też niestety nawiedza chęć kupienia sobie sukienki w kwiatki- znak, że wiosna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niestety" to bardzo dobrze użyte w tym kontekście słowo, bo konto zdaje się świecić dramatyczną pustką, a kwiatki kusząąąąą...!

      Usuń
  4. Ja natomiast mam ochotę na górskie wycieczki i wystawianie mordki na działanie promieni słonecznych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ryj do słońca" to jedno z moich ukochanych pre-wiosennych ćwiczeń! :)

      Usuń
  5. jes tak suodko, że rzygam tenczą!!111oneoneone

    nie no, żarcik Królowo. Wszystkiego dobrego na drodze życia! (Twojej/Waszej, jak tam uważasz :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dzienkufffka, G.! (zabijam słodycz mową ze Starego Polesia, tak w razie wątpliwości :D)

      Usuń
  6. :) banał banałem, a ja polecą Marylą "Wszyscy chcą kochać..."/pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorosłam już chyba do tego, żeby przyznać, że czasami banalne rzeczy są najfajniejsze :)

      Usuń
  7. Przez Ciebie teraz nucę "Boston"! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I użyłam cudzysłowu do nazwy zespołu. Przepraszam :-)

      Usuń
    2. Absolutnie nic nie szkodzi! Bycie grammar nazi jest już zbyt mejnstrimowe.
      Chociaż i tak +1000 do zajebistości za "cudzysłowu", a nie "cudzysłowia"!

      Usuń
  8. książek nie znam, ale masz tu http://www.youtube.com/watch?v=doeFtpj83fk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam powoli mieć dość wielkich Czechów, ale temu nie odmówię!

      Usuń