sobota, 8 lutego 2014

I think my spaceship knows which way to go

Mój założony ongiś plan przewidywał pojawienie się w Łodzi dopiero w Walentynki, co by móc rozsyłać buziaki przechodniom z umysłem wolnym od wszelkich egzaminów, z mózgiem rozkosznie regenerującym swoją gąbczastą strukturę w oczekiwaniu na chłonięcie informacji w następnym semestrze, z bezmyślnym uśmiechem człowieka, którego jedynym obowiązkiem jest się obudzić przed 12. Oh, chwilo trwaj.
Natomiast plany, jak to wszelkie plany mają do siebie (a o czym mogłabym napisać sporych rozmiarów esej dyskusyjno-porównawczy) wzięły w łeb, kiedy wczoraj po egzaminie z powszechnej w głowie wykrystalizował mi się pomysł, że skoro do następnego egzaminu mam tydzień, to może fajnie będzie na chwilę wrócić do Miasta-Matki. Tym samym w szaleńczym pędzie ruszyłam na spotkanie tramwajowi numer 2, który zawiózł mnie na dworzec, a po 5 godzinach powitałam Łódź Kaliską, jak zawsze wyglądającą jak zły sen każdego architekta, uzupełniony dodatkowo w bogaty przekrój żulowych osobistości. Którą i tak kocham i głęboko wierzę, że zanim umrę, to ją odremontują, tak jak to robią z Fabryczną, i będę miała w Łodzi przynajmniej 2 zajebiste-wyjebane-w-kosmos dworce. Takie tam marzenia dwudziestolatki. Gdzie tam ślub, dzieci i dom z ogródkiem. DWORCE!
A'propos egzaminu z powszechnej, to jestem szczęśliwa, bo przepełnia mnie przeczucie, że go zdałam. Może nie na 5, tak jak sobie tego pierwotnie życzyłam, albowiem miałam ambicję na indeksową, piątkową monotonię, ale myślę, że 4 jest całkiem realna. Zresztą od samych piątek to się ludziom w dupach przewraca. Wiem, bo widziałam.

Za to za prawie tydzień, w te osławione Walentynki, historia Czech. Trochę mi się pierdolą Borzywoje z Brzetysławami, Wratysławowie z Władysławami i cały czas przekopuję internety w poszukiwaniu informacji, czy czyjaś córka mogła być jednocześnie jego żoną, kochanką czy teściową, ale generalnie myślałam, że będzie znacznie gorzej. Chociaż przed piątkiem pewnie i tak stwierdzę, że pierdolę i nie zdam.

Wracam się uczyć w takim razie. Chciałam napisać jeszcze o tym, że chyba podjęłam pewne chyba ważne decyzje dotyczące mojej dość szeroko pojętej przyszłości, ale myślę nad tym już dość długo, a nadal nie bardzo wiem, jak to ładnie skomponować i ubrać w słowa, żeby nie zabrzmiało zbyt ckliwie, albo zbyt wysoko, albo żebyście nie pomyśleli, że naprawdę cierpię na jakiś patologiczny zanik zdolności podejmowania trwałych decyzji i trwania w postanowieniach, także chyba poczekam z ogłaszaniem tego światu na jakiś lepszy moment. Chyba że jednak zdążę zmienić zdanie. Alles möglich.


12 komentarzy:

  1. Lubię Twojego bloga:-) To jak piszesz i o czym piszesz. A zdradzisz chociaż której sfery życia ta zmiana będzie dotyczyć? Uczuciowej? Naukowej? Innej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naukowej, jak najbardziej naukowej! W uczuciowej moim jedynym życzeniem jest już nic nie zmieniać ;)

      Usuń
  2. A mnie się wydaje, że chyba wiem, o co chodzi z planami na przyszłość :) Wracasz? :)


    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) myślę, że szwajcarskie dworce zadowoliłyby Twe gusta...choociaż, dworce dworcami ale PUNKTUALNE i CZYSTE pociągi to jest TO!
    A co do Twoich planów przyszłościowych to "..." wie co Ci się tam w głowie narodziło;)_tym nie mniej wiedz, że Cię wirtualnie wspieram. O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * oczywiście miało być - tym niemniej;P

      Usuń
    2. Punktualne i czyste pociągi to już chyba marzenie z tych nieosiągalnych ;)

      Usuń
  4. Czyżbyś zdała sobie sprawę z tego, że Twe serce należy jednak do medycyny? ;>

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem, jak wyżej: nie potwierdzam, nie zaprzeczam, siedzę cicho i nic nie mówię, bo to jeszcze nie jest pora ;)

      Usuń
  5. Zdradź plany, zdradź! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się to w jaki sposób przedstawiasz rzeczywistość. Zupełnie naturalnie i swobodnie - budząc we mnie (i jak widzę nie tylko we mnie) potrzebę poznania dalszych Twoich planów. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń