Mama mi kiedyś powiedziała, że człowiek nie jest dorosły wtedy, kiedy kończy 18 lat, ani kiedy po raz pierwszy uprawia seks, ani wtedy kiedy wyprowadza się z domu. Człowiek jest dorosły, kiedy musi wziąć życie w swoje ręce.
Więc zaczynam być dorosła jakieś 3 lata po terminie wyznaczonym przez polskie ustawodawstwo.
Poszłam dzisiaj na chemię, bo miałam niezaliczone jedne ćwiczenia. JEDNE, POJEDYŃCZE ćwiczenia w ciągu całego semestru, podczas gdy wszystkie inne mam pozaliczane, a wszystkie kolokwia napisane na przynajmniej 3 w pierwszym terminie. I wiecie co? Jak dobrze pójdzie, to będę miała wrzesień.
Bo moje nadludzkie szczęście uwielbia się odzywać w momentach najbardziej kryzysowych, czyli wtedy kiedy zaiste najbardziej by się przydało. Bo oczywiście musiałam trafić na Lady Masło aka Luxurious, której zmuszona byłam oddać prawie pustą kartkę, bo zadane przez nią pytania, spowodowały na mojej twarzy grymas, powszechnie znany jako "no kurwa, pojebało". A ona chyba posiadła mistyczną zdolność czytania z mimiki, bo zaszczyciła mnie spojrzeniem z wysokości tych swoich 160 centymetrów w kapeluszu, okraszonym jadowitym "Proszę pani, niech się pani tak nie krzywi, wszak egzamin już za pasem, radziłabym zacząć przykładać się do nauki chemii, a nie stroić minki jak mała dziewczynka" i zabójczym uśmiechem nr 4. Nie wiem czy mała dziewczynka pokusiłaby się o mruczenie pod nosem "za co, kurwa, za co" na zmianę z "ja pierdolę, ugotuję cię w tym kwasie", ale prawdopodobnie ja się nie znam.
W każdym razie na moje grzeczne zapytanie, czy są jakieś możliwości poprawy rzeczonego sprawdzianu, usłyszałam, że przecież nie ma nic uwłaczającego w zdawaniu egzaminu we wrześniu + niezawodny uśmiech nr 9.
A przy probówkach jeszcze mi powiedziała, że moja probówka z próbą ksantoproteinową nie jest wystarczająco KANARKOWA.
Ona za to jest aż za bardzo, ja pierdole.
w związku z powyższymi wydarzeniami poszłam spać zaraz po przyjściu do domu, bo jedynym sposobem na obniżenie poziomu kurwidyny we krwi jest sen. No i zaspałam na wykład z filozofii. A powinnam na niego pójść.
Tym sposobem 31.V jest kolejnym dniem, ktory na kartach mojej biografii (kiedyś tam) będzie oznaczony zgrabną ikonką penisa, jak wszystkie pozostałe dni typu kutas, które miałam szczęście przeżyć.
Na weekend wracam do domu. Łódź mnie wzywa.
Co do poprawek to nam czasami szli na rękę i organizowali poprawkę w lipcu.
OdpowiedzUsuńbtw, też chemię ujebałem :]
notabene rok wcześniej chemię studiowałem. byłem jedną z 10 osób na roku co miały taką przyjemność powtórnego pisania egzaminu://
Rafał, ale ja nie zasłużyłam!!! :(
UsuńPójście na rękę. Co to znaczy, jeszcze nie spotkałam się z takim określeniem??
Znaczy kiedyś, dawno temu, przed Zabrzem. Ale już chyba nie pamiętam co to znaczy.
W każdej Twojej notce jest jakiś fragment, który powoduje u mnie przypływ endorfin i rozśmiesza, co naprawdę nieczęsto zdarza się w słowie pisanym. Jednocześnie mam czasem wrażenie, jakbym czytała o sobie. Nie znam Cię, ale bardzo przypadłaś mi do gustu. Jak kiedyś zawitasz do Gdańska, daj znać na blogu, z przyjemnością zabiorę na jakąś dobrą imprezę do Sopotu tudzież pokażę Trójmiasto :] A.
OdpowiedzUsuńjadę na Openera do Gdyni, więc może i do Gdańska wpadnę :)))
Usuńale syf prawdziwy...ale takie dni się czasem zdarzają - i niestety nieszczęśliwe (takie delikatne określenie na słowo "chujowe") przypadki mają wybitną tendencję do kumulacji...
OdpowiedzUsuńpewnie, Łódź jest koko koko euro spoko, więc nic dziwnego, że wzywa:P
Łódź, always&forever. Zresztą, "Łódź to nie miasto, Łódź to stan umysłu!"
UsuńAż czytałam na głos chłopakowi to co napisałaś, o naszej ukochane Margarynce. Ja na tę kobietę wyzywałam prawie na głos na fakultecie na drugim roku, kiedy to mówiła, że nie wolno pić mleka od krowy, która "jest w ciąży". Dobrze, że mnie siłą powstrzymali, bo miałam ochotę wdać się z nią w dyskusję, że większość krów w małych gospodarstwach są bez przerwy w ciąży albo matkami karmiącymi, że całe życie pije takie mleko i bym kurwa już nie żyła.
OdpowiedzUsuńNie cierpię tej baby, tak jak prawie wszyscy. Jak widzę jej głupawy uśmieszek to mam odruch wymiotny i chęć wskoczenia jej na łeb z dzikim okrzykiem: "za margarynę!".
Kiedy masz chwilę? Chodźmy na piwo, sesja to najlepszy czas.
Ja już nie mogę na nią patrzeć, co to jest za jędza. A tak niewinnie wygląda skubana.
UsuńPiwo zawsze, ale teraz więcej jestem w Łodzi niż w Zabrzu :( Co nie zmienia faktu, że jak najbardziej TAK! :*
co to za wrzesień bez emocji w postaci egzaminu?
OdpowiedzUsuńja co semestr mam poprawki i nie płaczę :)
btw. bunt przy takich kurewkach nie popłaca, pamiętam z gimnazjum i liceum
wiem, ale przy Margarynce w pizdu bierze cała moja cierpliwość. Ubolewam nad tym gorąco, bo chyba mam przesrane.
UsuńPokaż sz**** gdzie jej miejsce ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest, że człowiek ma pod górkę.
Warto jednak walczyć dalej. Dla Ciebie motywacją powinno być to, że musiałaś walczyć o te studia.
Wrzesień to nie koniec świata przecież :)
Powodzenia :)
nie dziękuję! :)
Usuń