Zaczynam dopiero czwarty regularny tydzień chodzenia na uczelnię z drugą srebrną nalepką na legitymacji, a już szczerze i prawdziwie wypatruję świąt. Skrupulatnie liczę tygodnie, przeliczam na dni i godziny i nieśmiało marzę o wielkanocnej wielkiej króliczej dupie, w którą perwersyjnie będę się wgryzać gdzieś między faszerowanym jajkiem a sernikiem. Nie mam pojęcia dlaczego tak ciężko mi idzie ten drugi semestr. Jedyne co przychodzi mi na myśl to fakt, że być może ktoś kiedyś zrobi karierę, kiedy udowodni, iż moje wrażenie, że w głowie chlupoce mi farba drukarska, znajduje swoje potwierdzenie w stanie faktycznym. Choć nie ukrywam, że ucieszyłabym się słysząc, że to tylko wiosenne przesilenie.
W każdym razie uczelnia mnie nie rozpieszcza, fundując poniedziałki i piątki od ósmej do szesnastej, wypełnione dodatkowo przedmiotami, których działanie spokojnie pozwalałoby przepisywać je jako leki na bezsenność. Skuteczność 100%, działanie instantPRO.
Strasznie czekałam na literaturę, los mi świadkiem. A w zamian dostałam zajęcia, na których wpada się w jakąś nieznaną nauce fałdę czasu, gdzie pojęcie godzin i minut jest równie abstrakcyjne, co kanclerz von Bismarck w sukience z rzodkiewek albo mąka z uszami. O wykładach nawet nie wspomnę. Na ostatnim rysowałam futurystyczne autostrady. Inżynier budowy dróg i mostów, całuję rączki.
Na fonetyce na razie trochę się opierdalam, bo omawiamy anatomię narządów mowy, a mogę powiedzieć, że TO JUŻ UMIEM. Muszę przyznać, że to ciekawe uczucie, znaleźć się wśród ludzi, których śmieszy języczek, albo myślą, że podniebienie miękkie to inna nazwa dla języka. I te jawne pretensje: "ALE JAK TO PO ŁACINIE?! CO TO MA BYĆ, MEDYCYNA???!!??!!!!"
A tak poza tym, to już prawie pół roku, jak mieszkam we Wrocławiu. Sama nie wiem, ale zdaje mi się, że jakoś niepokojąco szybko minęło. Niepokojąco głównie z tego względu, że moja lwia zmarszczka też jest pół roku starsza, tym samym będąc jednocześnie pół roku głębszą, a ja już nie mówię o sobie, że mam 22 lata, tylko że prawie 23. Bo tak ogólnie to nawet podoba mi się, że czas tak szybko płynie. Prawie nie zauważyłam, że mój plan trzyletni już jest planem zaledwie na 2 i pół roku!
I chociaż czasami mam myśli pokroju, że znowu chciałabym być w liceum i zaplanować wszystko od nowa, to za każdym razem dochodzę do wniosku, że absolutnie nie żałuję żadnej z decyzji, które podjęłam. Bo przecież gdyby nie ich konsekwencje, to może faktycznie dzisiaj byłabym na czwartym roku lekarskiego, może faktycznie mieszkałabym w Łodzi i może faktycznie popierdalałabym w koczku po moje w pełni zasłużone stypendium. No może. I byłoby tak paskudnie, lepko i kleiście nudno.
Zresztą jak już będę sławna i bogata, piękna i szczęśliwa, mądra i dojrzała, to i ja i stale rosnące grono wielbicieli* będziemy mieli w dupie, czy byłam na studiach 6 czy 16 lat. Kurtyna!
* - albo kotów
Hahahah :D Uwielbiam Cię Królowo, tak mądrze piszesz, że aż ciężko nie przytaknąć, choć się staram, wierz mi:p a tu jakiegoś takiego odruchu nabrałam, że czytając Twoje wpisy wciąż ruchy potakujące wykonuję. Ktoś to kiedyś wykorzysta przeciwko mnie:D
OdpowiedzUsuńPlus trochę komedii do tego dochodzi,a Twoje futurystyczne autostrady rysują się w mojej wyobraźni:)))
Aaaaabsolutnie się z Tobą zgadzam MalaMi666!
UsuńUważam Królowo, że powinnaś napisać powieść:)
Drogie Panie, bo aż się zaczerwieniłam!
UsuńAle nawet nie macie pojęcia, jak mi ogromnie milo! :)
Popieram!!!!powinnas napisac powiesc.Jestes bezkonkurencyjna!
OdpowiedzUsuńA teraz to już jestem czerwona niczym zanurzony w winie burak, naprawdę!
UsuńDziękuję! :)
Pamiętam tę epifanię, kiedy zdałam sobie sprawę, że - wbrew temu, co próbowali wmówić mi nauczyciele przez 12 lat obowiązkowej edukacji - absolutnie nikogo nie będzie nigdy obchodziło, jaką ocenę miałam z chemii na świadectwie z II klasy liceum. A jak sobie przypomnę, ile się naszarpałam, bo średnia, bo pasek, bo jaaak tooo, mieć tróję na świadectwie...
OdpowiedzUsuńCzymże jest 16 lat w obliczu wieczności :-) Pozdrawiam!
Aż mi z tego wszystkiego stanęła przed oczami tak bardzo z perspektywy czasu nieistotna dwójka z fizyki na świadectwie maturalnym! Ile to było utyskiwania i biadolenia, a ileż jest teraz uśmiechu pod nosem na samą myśl! :)
Usuń